sobota, 9 sierpnia 2014

Bez sensu post.

Masz czasem tak, że coś jest kompletnie nie tak, a masz wrażenie, że tylko Ty to zauważasz? No właśnie. Oto moja prywatna lista rzeczy bez sensu.

1. Hasztagi na facebooku.

google.pl
Coś, co było przeznaczone dla użytkowników Twittera wniknęło do facebookowego świata. Okazuje się jednak, że używanie hasztagów wcale nie zwiększa tak zwanego „zasięgu organicznego” naszy postów. Wręcz przeciwnie, często przyczynia się do zmniejszenia ruchu. No i pamięć takich hasztagów sięga bardzo krótkiego okresu czasu. Tak więc, jeśli od pół roku używasz jednego # w celu szybszego znalezienia starszych postów, nie łudź się, nic z tego. 
A mimo to hasztagowy szał trwa. Sama hasztaguję. Bo to takie... #YOLO. 


2. Rajstopowe stopki.

Nie wiem, doprawdy nie wiem, jak długie muszą być spodnie, aby zakryć tego typu „skarpetki”. Sięgające do kostki, nadają się jedynie do przymierzania butów w sklepach. A mimo to goszczą "na salonach". Antygwałty wersja mini. Maxi obciach.

3. Odnowiony bytomski dworzec.

bytomski.pl
Niedawno zakończył się remont Dworca PKP w Bytomiu. Inicjatywa wspaniała, bo dworzec od dawna prosił się o generalne sprzątanie. I wszystko byłoby wspaniale, gdyby spełniał on swoją funkcję. Pociągi jak nie stawały tak nie stają, kas biletowych- brak. A ludzie, którzy zaufają strzałkom kierujących do toalet, mogą się gorzko rozczarować i nabawić zapalenia pęcherze, gdyż strzałki te prowadzą donikąd.
Dworzec bez pociągów jest jak... toster bez tostów, jak komputer bez WiFi, jak... frytki bez keczupu. Póki co trafia na listę rzeczy bez sensu. Liczę na to, że kiedyś miło się rozczaruję.

4. Fanpage modowe.


Nigdy nie zrozumiem zasad funkcjonowania większości fanpage'y modowych. Rano wrzucają zdjęcie śniadania obfitującego w gofry z bitą śmietaną i kakao, aby za chwilę dorzucić zdjęcie modelki o wymiarach 90x60x90. I jak tu ufać komukolwiek? Tak więc zachęcona porannym postem, z gofrem w jednej ręce i kakaem w drugiej, patrzę na zdjęcie owej modelki i jedyne co mi przychodzi do głowy to „ale jak to?”. Pora przerzucić się na fanpage kanału sportowego.



5. Możliwość kupienia biletu u kierowcy.

W pobliskich kioskach biletów brak. Decydujesz się na jego zakup u kierowcy. Wchodzisz do autobusu, po czym okazuje się, że ups... zabrakło. To jedyny autobus jaki masz, nie możesz wysiąć, jednak to, że kierowca nie ma biletów, nie uprawnia Cię do jechania na gapę. Gdzie sens, gdzie logika?

6. Polaki-Cebulaki.


Niestety o tym, że biała skarpeta i sandał trwają w wiecznym konflikcie nie każdy Polak wie. Polacy na plaży, obwarowani parasolkami, lodówkami turystycznymi, kurczący się na jednym metrze kwadratowym- to niezły powód do śmiechu. To, że nasza nacja potrafi się śmiać sama z siebie, to dobrze. Nie każdy naród może odznaczyć się takim poczuciem humoru. Jednakże szerzenie stereotypu Polaka-Cebulaka w świecie, przez nas samych nie jest dobrą reklamą. Osobiście śledzę kilka fanpage'y o tej tematyce i na początku było dowcipnie- serio. Wspomniana już biała skarpeta i sandał, kilka niegroźnych żartów na temat polskich fachowców. Z czasem jednak obelgi stały się bardziej agresywne, a tematem drwin staje się nawet kupowanie w znanej sieci dyskontów z czerwonych robaczkiem z czarnymi kropkami w logo. Powiedzcie Anglikowi, ze kupowanie w Primarku jest obciachem, wybuchnie Ci śmiechem w twarz (no może nie zaraz „wybuchnie”, bo to Anglik;D).


A potem dziwimy się, że obcokrajowcy nas źle postrzegają.

7. Friendsy z polskim dubbingiem!

Zobaczcie sami: http://joemonster.org/p/243468 
PROFANACJA!

Dorzucie coś? Chętnie posłucham ;)